Można by rzec, że wreszcie głos rybaków, których ręce zostają poparzone przy wyjmowaniu sieci z wód Morza Bałtyckiego dotarł do mediów. Okazuje się, że po kilkudziesięciu latach od zakończenia II Wojny Światowej, ta wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Ogromne ilości broni chemicznej i biologicznej, na jaka natknęli się Alianci, zostały po prostu zapakowane w zbiorniki i zrzucone na dno Bałtyku. Czas działa przez cały czas, tu pomaga woda i chemia od środka oraz ciśnienie.
Szacuje się, że zatopiono aż 50 tysięcy ton broni chemicznej, a wśród ciekawszych związków znajdują się: sarin, iperyt, czy fosfor biały. Do końca nie wiemy też, czy ilość jest zbliżona do rzeczywistej, czy dość mocno zaniżona. Faktem jest, że na plażach pojawiają się wyglądające jak bursztyn kawałki czegoś, co po podgrzaniu w dłoni może się raptownie zapalić, poparzyć i otruć powstałym dymem. Tak działają grudki fosforu białego, a dawka śmiertelna to zaledwie 0,1 g.
W 2012 roku, właśnie fosfor biały skaził 13 km wybrzeża w okolicach naszej Ustki.
Wracając zaś do rybaków, znajdują oni fragmenty beczek lub zwyczajnie wyglądający szlam, który okazuje się iperytem wydzielającym gaz musztardowy. Jest bardzo niebezpieczny. Skutki kontaktu z nim pojawiają się zazwyczaj dopiero po paru godzinach, co może powodować niepowiązanie go z wcześniejszym połowem ryb.
Decyzje podjęte w latach ’40 XX w. nakazywały topienie broni chemicznej na głębokości minimum 1000 metrów, jednak płytki Bałtyk był najbliżej, a to minimalizowało koszty. Dziś wiemy, że niektóre z zatopień miały miejsce na głębokościach 60-90 metrów (Kołobrzeg, Darłowo), czy nawet na zaledwie 12 metrach (Dziwnów). Jednak najbardziej prawdopodobne jest, że broń i amunicję zapalającą zatapiano gdzie popadnie.
Tym bardziej apelujemy do nurków tzw. „fanatyków” Bałtyku. Jeśli zobaczycie podczas nurkowania dziwnie zabarwioną wodę, nagromadzenie przy dnie oleistej plamy, czy stare popękane beczki, oddalcie się od takiego miejsca jak najszybciej, a sprawę zgłoście straży przybrzeżnej, policji lub w kapitanacie portu.
Może mało kto z Was wie, ale „W dniach od 17 września do 1 października 2012 roku specjaliści Akademii Marynarki Wojennej uczestniczyli w rejsie badawczym na statku R/V „Oceania”. Rejs wykonano w ramach projektu badawczego #069 CHEMSEA: Chemical Munitions Search and Assessment współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego wspierającego Program Regionalny Morza Bałtyckiego.” Szukano miejsc składowania broni chemicznej. Sprawa dotyczy wszystkich państw basenu Morza Bałtyckiego i byłoby świetnie, gdyby wspólnie bezpiecznie zutylizować całe to “bagno”.
Źródło: chemsea.amw.gdynia.pl
Wojciech Zgoła 2016-06-06