Barcelona w pierwszym momencie kojarzy się pewnie z najlepszym zespołem piłkarskim na świecie, FC Barçą z Leo Messim na czele. Do jednego z najbardziej znanych, obok Diego Maradony, Argentyńczyków, dołączył po ostatnim konklawe jeszcze jeden, bardzo skromny człowiek, Papież Franciszek. Wróćmy jednak na hiszpańską ziemię!
Barcelona jest pięknym i rozległym miastem. Mnie spodobała się na nowo po przeczytaniu książki "Katedra w Barcelonie" autorstwa Ildefonso Falcones'a (tytuł oryginału to "La catedral del mar"). Duży wpływ miał oczywiście fakt, że nie tyle ją przeczytałem, co odsłuchałem, a głos świętej pamięci wybitnego aktora Zbigniewa Zapasiewicza idealnie pasował mi do tej powieści.
Akcja książki rozgrywa się w średniowieczu w XIV wieku. Główny bohater żyje pośród ciężkiej pracy, w czasie religijnych niepokojów, nietolerancji, nierówności społecznej, strachu i wojen. Spędzając zaledwie kilka godzin w tym katalońskim mieście, swoje kroki skierowałem również do opisywanej katedry, w której króluje Santa María del Mar. Przybrudzone mury kościoła ukryte są pośród uliczek i kamienic, wśród zgiełku i tłoku. Gotycka katedra, która tu właśnie stoi, była budowana w XIV wieku, w czasie, gdy toczy się historia książki. Do cudów należy zaliczyć znalezienie wolnego miejsca parkingowego. Warto się jednak namęczyć, porobić kilka kółek i podpatrzeć, jak niektórzy kierowcy parkują w taki sposób, że przepychają zderzakiem obcy samochód z przodu, by zmieścić swój.
By uciec od miasta, a jednocześnie znajdując się w nim, bez dwóch zdań, warto wdrapać się na wzgórze do Parku Güell, zaprojektowanego przez Antoniego Gaudiego (1852-1926), słynnego architekta katalońskiego. Łapiąc cień przechadzamy się szukając wzrokiem kwitnących opuncji, panoramy dużej części miasta ze słynną Sagrada Familia, lśniącego w słońcu Morza Śródziemnego i najdłuższej ławki świata.
Barcelona zachwyca i przytłacza jednocześnie. Zgiełk uliczny, duża dawka decybeli, palące słońce i opary mnóstwa pojazdów próbuje równoważyć niedaleka obecność morza z bryzą pachnącą świeżością, ciekawa architektura, parki i przystanki na dobre lody. Mnie brakuje w takich miejscach ciszy, przyrody i nurkowania, więc wszelkie wizyty w dużych aglomeracjach ograniczam zawsze do minimum. Ci zaś, którzy kochają zapach miasta, będą w siódmym niebie.
Wojciech Zgoła 2013-03-22
Tagi: barcelona, sagrada familia