Tym razem wiało dość konkretnie. Przez chwilę zastanawiałem się, czy samolot nie będzie mieć problemów przy lądowaniu, ale pilot posadził maszynę bez żadnego „ale”.
Isia z Ryśkiem, którzy zaprosili ekipę Divers24 na Maltę, właśnie o silnym wietrze, uniemożliwiającym nurkowanie, poinformowali nas, gdy byliśmy jeszcze w Polsce i pakowaliśmy manatki. Spotkaliśmy się tuż przed odlotem. Marcin pełen optymizmu i zapewniony, że będzie na niego czekał twin, ja spokojny, że to wyspa i z którejś strony mimo wszystko da się zanurkować.
Ostatni tydzień października, przywitał nas na Malcie słoneczkiem, przyjemną temperaturą na poziomie 270 C i oczywiście wiatrem. Tego ostatniego nie pozbyliśmy się do końca pobytu i można powiedzieć, że bawiliśmy się z nim w chowanego. Rysiek odebrał nas z lotniska, zawiózł do bazy w Buggibie i pomógł dobrać i uporządkować sprzęt. Później dotarliśmy do naszego lokum, które mieściło się 10 minut pieszo od Centrum Nurkowego Dive on Malta. Mieszkaliśmy „na pokoju” u Isi i Rysia. Kto ich zna wie, że są gościnni i wyluzowani w domu i profesjonalni w pracy. Sprawdzając szczegółowe prognozy pogody stwierdziliśmy, że jedynym miejscem dostępnym do nurkowania jest Zurrieq, czyli dla bliższego zobrazowania Blue Grotto. Na tej miejscówce znajduje się jeden z najciekawszych wraków Malty – Um el Faroud. Umówiliśmy się na zanurzenie popołudniowe. Wcześniej czekała nas wizyta w Ministerstwie Turystki.
Gdy Marcin produkował się w rozmowie z ministrem, ja podziwiałem fale uderzające z naporem na skaliste wybrzeże wyspy. Było przyjemnie, czysto i bezludnie. Po 40 minutach zamówiliśmy transport i odjechaliśmy do La Valletty, którą chciałem pokazać koledze. Przeszliśmy uliczkami, zjedliśmy lunch i obejrzeliśmy Ogrody Barraca, z których rozpościera się przepiękny widok na zatokę i 3 miasta. Tu znajduje się również tablica upamiętniająca poległych marynarzy z ORP „Kujawiak”, która została odsłonięta 15 czerwca 2015 roku.
Ok 15-ej zajechaliśmy z Ryśkiem we trzech do Zurrieq, by się wreszcie zanurzyć. Większość ekip już odjeżdżała, więc można było zaparkować tuż przy schodach. Obejrzeliśmy miejsce nurkowe, fale były do przyjęcia i szef Dive on Malta zrobił nam briefing. Po 20 minutach wskakiwaliśmy do wody i po standardowych OK, ruszyliśmy za naszym przewodnikiem. Okazało się, że w międzyczasie prąd, który często tam występuje, spokorniał i nie straciliśmy połowy „paliwa” przed dotarciem na miejsce. Widoczność oscylowała na poziomie 20 metrów, a temperatura wody miała 240 C.
Penetrację zaczęliśmy od śruby osiągając 37 m głębokości, potem wpłynęliśmy do środka, przeczesaliśmy pokład, popływaliśmy nad wrakiem rozpoznając typowe dla Morza Śródziemnego ryby. Były amarele, oblady, chromisy kasztanowe, sarpa salpa czy sułtanki. Po powrocie zjedliśmy wspólnie we wskazanej knajpie. Było smacznie i mniej zdrowo, ale za to z piwem i kinnie. Następnego dnia znów zrobiliśmy Um el Faroud. Tym razem więcej czasu spędziliśmy w środku wraku, a w drodze powrotnej spotkaliśmy barakudę. Wiatr osłabł i zmienił kierunek. Drugie zanurzenie odbyliśmy w Ghar Lapsi, które jest też miejscówką dla freediver’ów, których spotkaliśmy.
Bardzo ciekawe miejsce. Nurkowałem tu pierwszy raz. Dotarcie do pełnego morza zaczęliśmy przepływając przez tunelo-grotę. Taka duża rozpadlina skalna z kilkoma odnogami i prześwitami. Dość ciasna, szczególnie przy mijaniu grupy nurków powracających na ląd. Spotkaliśmy ładną ośmiornicę i dość dużo ryb. Przepływając do plato, mijaliśmy głazy i łańcuchy skalne, które dobrze penetruje się przy pomocy światła latarki.
Następnego dnia było na tyle dobrze z tej strony wyspy, że wybraliśmy się do Cirkkewa. Wiadomo, że na Malcie jest mnóstwo centrów nurkowych, Dive on Malta nie tylko świetnie wpisuje się w wyliczankę, ale i potrafi przewidzieć ciasnotę na parkingu, dlatego wstać tego dnia trzeba było bardzo wcześnie. Dzięki temu na miejsce dotarliśmy w pierwszej 10-tce aut, które po chwili zawaliły cały parking i drogę dojazdową. Tym razem nurkowaliśmy z Alice, instruktorką z Dive on Malta, którą chcieliśmy wykorzystać jako podwodną modelkę – Marcin już mi się trochę znudził ;)
Zrobiliśmy oba dostępne tutaj wraki: Rozi i P-29. Na wrakach znaleźliśmy 2 skorpeny, przy czym jedna z nich miała dobre 40 cm długości. Biorąc pod uwagę całe zanurzenia były też ślimaki, groupery, murena z orange shrimp w roli dentystki, wężowidła, ośmiornica. W toni spotkaliśmy Dentex dentex oraz Jack fish, co nie jest wcale częste.
Kierunek wiatru znów zaczął się zmieniać. Zdecydowaliśmy się na nocne nurkowanie w Ancor Bay, które jak zwykle nas zadowoliło. Rysiek przewodniczył. Były pełzające rozgwiazdy, śpiące ryby, kilka ośmiornic, w tym widziana przeze mnie po raz pierwszy w życiu – Octopus Macropus (white spotted octopus). Pływające w toni mureny, kraby, śpiące ryby. Nurkowanie zakończyliśmy po 90 minutach. We czwartek pojechaliśmy na południe wyspy, by zanurkować w mało uczęszczanym miejscu. Spotkaliśmy zmęczoną piżmówkę, która pozwoliła obok siebie przejść, odwracając się jedynie kuperkiem. Tu zaobserwowaliśmy dziwne zjawisko (pozornie, bo to się zdarza). Mianowicie wiatr wiał z innego kierunku niż nacierające fale. Poziom wody w miejscu, gdzie niby chcieliśmy wejść, by zanurkować, wzrastał momentami do 4 m. Poszliśmy zatem na klify, podziwiać widoki i oddaloną, samotną wyspę Filflę.
Wracając zahaczyliśmy o Rabat i Mdinę, gdzie napiliśmy się kawy i przekąsiliśmy coś słodkiego made in Malta. Silent City z wąskimi uliczkami wciąż cieszy się wzięciem wśród turystów.
Ostatnie zanurzenie wykonaliśmy na west Zurrieq, by przetestować komputery Ratio – Marcin i Suunto eon core – ja. Zaliczyliśmy 2 groty. Zawisnęliśmy 2 razy nad skorpeną. Puściliśmy bojkę dla treningu i dla zdjęć, i wyszliśmy w październikowe, maltańskie słońce.
Została nam jeszcze impreza pożegnalna i lot powrotny do Polski następnego dnia.
Centrum Nurkowe Dive on Malta zaliczam do bardzo dobrych, profesjonalnych, praktycznych i jednocześnie elastycznych. Nowy budynek, nowy sprzęt, wydajna sprężarka, obsługa nurków technicznych i rebratherowych, kilka firmowych samochodów z napędem 4×4. Zaplecze szkoleniowe i socjalne, sklep nurkowy, no i możliwość przejrzenia Magazynu Divers24. Dive on Malta znajduje się w dobrym punkcie w miasteczku Bugibba. Blisko do knajp, przystanku autobusowego, sklepów, kościoła, morza i dobrej lodziarni. Nic, tylko rezerwować lot, umawiać się i jechać. Isia i Rysiek pomogą również przy organizowaniu noclegu, co jest dodatkowym atutem.
Kilka dni po naszym powrocie, a może dzięki naszej wizycie ;) Centrum Nurkowe Dive on Malta uzyskało status 5 gwiazdek w PADI.
Wojciech Zgoła 2017-11-29