Bardzo sympatyczny wyjazd, choć króciutki, do Grecji. Przelot na trasie Warszawa-Ateny-Warszawa. Pierwszy raz w Attyce nad i pod wodą. Zresztą sami zobaczcie, jak to wyglądało.
Troszkę po 9-ej rano. Słońce i zapach morza. Październik, a temperatura powietrza powyżej 20 kresek. Siedzę na tarasie w Porto Rafti i napawam wzrok widokiem na spokojną zatokę. Avgerinos zaprasza na greckie śniadanie.
Puszysty jogurt grecki z pokrojoną w kostki gruszką lub/i jabłkiem, polany miodem. Ten smak już na zawsze będzie mi się kojarzyć z Grecją, którą przez kilka dni dane mi było w jakimś małym procencie poznać za sprawą scubahellas.com i nurkowaniegrecja.pl.
Wcześniej, po dostaniu się na lotnisko Chopina, by wieczornym lotem z Warszawy dotrzeć w środku nocy do Aten, poznałem Grzegorza Deręgowskiego. Punktualnie i bez przeszkód dotarliśmy do greckiej stolicy, a noc była przyjemnie gorąca. Wspomniany Avgerinos okazał się bardzo sympatycznym właścicielem Scuba Hellas. Zatroszczył się nami i po dotarciu do lokum na resztkę krótkiej nocy powitał nas strzemiennym kieliszkiem Tschepuro, które okazało się dużo lepszym trunkiem od Uzo.
Kąpiel
Po smacznym śniadaniu (był jeszcze oczywiście chleb prosto z piekarni, dżem figowy i truskawkowy, kawa, woda i sok pomarańczowy) założyliśmy męskie stroje kąpielowe i poszliśmy w klapkach i z ręcznikami przerzuconymi przez ramię, wykąpać się w Morzu Śródziemnym. Zejście po drabinie lub skok ze skałek. Woda okazała się bardzo przyjemna. Temperatura 24 C, bardzo dobra przezroczystość i cisza. Po trudach podróży i krótkiej nocy, popływanie dobrze nam zrobiło. Spakowaliśmy się i ruszyliśmy na lotnisko po resztę zaproszonych do Grecji na Press Trip 2016.
Oficjalny początek
W knbsp;wadą wzroku, szczególnie starsze, mogą mieć problem, by odsunąć na tyle rękę od oczu, by wyraźnie odczytać parametry.ońcu w pełnym składzie: brytyjski Diver, niemiecki Tauchen net, duński (na rynek europejski) X-Ray oraz Divers24, rozpoczęliśmy trwający od poniedziałku do czwartku tour po zaplanowanych przez organizatorów miejscach. Zapowiadało się ciekawie.
Podstawiony bus, który do końca eskapady pozostawał do naszej dyspozycji, przewiózł nas do centrum Aten, by dopełnić formalności z check in w hotelu.
Po dłuższej przerwie, która okazała się później najdłuższą z wszystkich do samego końca, spotkaliśmy się w sali konferencyjnej, gdzie Scuba Hellas przygotował dla nas profesjonalną prezentację. Rozmawialiśmy też między innymi o sytuacji nurkowej w Europie, o tym ilu mamy nurków czynnych w krajach, które reprezentowaliśmy. Podsumowując, ze względu na zagrożenie terrorystyczne ilość osób odwiedzających tereny potencjalnie niebezpieczne, takie jak Turcja, Egipt, Tunezja, przerzuciła się na destynacje europejskie. Grecja wydaje się tutaj wpasowywać bardzo dobrze. Avgerinos uzmysłowił nam, że Grecja to nie tylko Kreta, Rodos, Ateny, Korfu i Zakyntos. Kraj ten ma o wiele więcej do zaoferowania. Linia brzegowa Grecji to blisko 14 000 km, a wysp jest około 3000. Nurkuje się przez cały rok, tak rekreacyjnie, jak i technicznie. Scuba Hellas, mając do dyspozycji około 200 współpracujących centrów nurkowych, gwarantuje przy tym wysoką jakość obsługi klienta, szeroki wachlarz miejsc nurkowych, takich jak wraki, jaskinie, kaniony, laguny, spotkania z przedstawicielami fauny i flory Morza Śródziemnego, również tymi wyjątkowymi i rzadkimi w tym akwenie.
Przyszedł czas kolacji. Przechadzając się uliczkami pomiędzy zabytkami kultury antycznej i spoglądając w górę na Akropol, przeciskaliśmy się pomiędzy liczną rzeszą mieszanki tubylców z turystami. Wreszcie, walcząc o miejsce, zasiedliśmy w jakiejś knajpce. Tocząc rozmowy i poznawaliśmy się lepiej. Nazajutrz mieliśmy wspólnie nurkować.
Wrak Eleni
We wtorek, zaraz po śniadaniu, obładowani sprzętem, pojechaliśmy do Anavyssos. Po przywitaniu i oprowadzeniu nas po centrum odbył się rzeczowy briefing. Następnie dobraliśmy to, co było nam potrzebne i przeszliśmy do riba. Nasze pierwsze miejsce nurkowe zobaczyliśmy po mniej więcej 15 minutach płynięcia. Wskoczyliśmy do wody. Czekając na znak rozpoczynający zanurzenie patrzyłem, co mam pod płetwami. Wyglądało świetnie. Dobra widoczność sięgająca ponad 20 m, ciepło i słonecznie.
Dość szybko osiągnęliśmy poziom kilkunastu metrów głębokości. Nurkowałem w parze z Grzegorzem, który znał dobrze to miejsce. Pod nami piasek, a wokół nas typowa dla Morza Śródziemnego fauna. Niebawem naszym oczom ukazał się wrak, a właściwie jego części, bo tonąc przełamał się.
Nie wiem, jak Wy, ale ja lubię poznawać historię wraku, który odkrywam. Ten przede mną pływał w końcu kiedyś i po coś.
MV Kyra Eleni pochodził z Norwegii. Został zbudowany w stoczni w Trondhajm w 1948 roku. Minęło blisko 30 lat służby statku. Służył jako transportowiec. Nadeszła zima 1978 roku. Eleni znajdowała się na wodach Attyki i płynęła z Libii do Burgas w Bułgarii, gdy na morzu rozszalał się sztorm. Wiatr nasilał się, a fale były ogromne. Wiatr osiągnął 11 w skali Beauforta. Statek znajdował się zaledwie 1 kilometr od Anavissos tuż obok wysepki Partoklosa. Właśnie za tą wyspą kapitan postanowił się schować, by przeczekać najgorszą nawałnicę. Niestety nie znał panujących tutaj warunków. Właśnie w tym miejscu, w którym zakotwiczył statek, silne podmuchy uderzały z dwóch stron, wciskając Eleni w brzeg zatoki. Miejsce kotwiczenia okazało się pułapką, z której nie zdołano już wyprowadzić statku i w efekcie rozbił się o skały. Załoga dostała rozkaz opuszczenia pokładu i z niemałymi problemami udało jej się ten rozkaz wykonać. Sztorm przeczekali na wyspie i dopiero później odstawiono ich do portu. MV Kyra Eleni zatonął 5 stycznia 1978 roku przełamując się na pół. Rufa spoczywa na 14-17 m głębokości, a dziób na 30 metrach. W latach 80-tych nurkowie wydobyli część sprzętu, a obecnie wrak stanowi mieszkanie dla wielu stworzeń morskich.
Nurkowanie należy do przyjemnych i dość łatwych. W okolicy nie występują prądy morskie, a widoczność waha się od 20 do 40 metrów.
Opłynęliśmy zatem dziób i od drugiej strony, przeczesując wzrokiem zakamarki, dziury i wgłębienia, tracąc głębokość, przemieszczaliśmy się w kierunku rufy. Towarzyszyły nam ławice amareli, oblad, chromisów kasztanowych. Spotykaliśmy barweny penetrujące wąsami piasek i corisy. W okolicach śródokręcia pojawiły się pojedyncze i bardzo płochliwe groupery oraz murena. Widać, że wrak przez te blisko 40 lat doczekał się sporej społeczności zamieszkującej go.
Zadowoleni z zanurzenia wróciliśmy do centrum nurkowego na smaczny lunch, by po ponad 2 godzinnej przerwie znów znaleźć się po drugiej stronie lustra wody. Tym razem było płycej i nie przekroczyliśmy 20 m. Nurkowaliśmy w Blue Canion przy wyspie Arsida. Kanion zapowiadał się ciekawie. Zgodnie z sugestią przewodnika wpłynęliśmy do niego po powierzchni spoglądając to w górę, to w dół. Na środku zanurzyliśmy się opadając na kilkanaście metrów. Wielki błękit rozpościerał się tuż za szczeliną, którą tworzyły skały kanionu. Nad nami, taflą wody i skałami, górowało błękitne niebo. Bardzo przyjemne nurkowanie, nie zmiennie pokazujące, jak piękny jest Świat przyrody ożywionej i nieożywionej.
Po przybyciu do hotelu dostaliśmy zaledwie 15 minut na prysznic i przebranie się. Każdy z członków naszego teamu okazał się być punktualnym, więc ze spokojem ruszyliśmy za Grzegorzem i Avgerinosem, by dotrzeć do dzielnicy Plaka i zjeść tradycyjną, grecką kolację.
Znów pod wodą
Kolejny dzień to inny kierunek, inna baza nurkowa, ale wciąż dobre miejscówki. Dotarliśmy do Porto Rafti. Po bardzo profesjonalnym briefingu pojechaliśmy samochodem do portu, by wskoczyć na riba. Miejsce nurkowe nosiło nazwę Olka. Pierwsze, głębsze zanurzenie, na ponad 20 metrów, odbyliśmy przy ściance porośniętej ukwiałami, osłonicami, porostami, pełnej wałęsających się wieloszczetów. Gdy skałki przeszły w bardziej poziome struktury dna, ukazały się nam fragmenty amfor, które z ciekawością obejrzeliśmy. Wracając widziałem kilka krabów pustelników. Po przerwie spędzonej na łódce w wynalezionej zatoczce, nie schodząc z łódki zjedliśmy mini lunch. Następnie odpłynęliśmy, by zanurzyć się już ostatni raz. Miejsce było bardzo ciekawe. Dotarliśmy do skał, z których tuż nad wodą ukazywała się szczelina. Głębokość nie przekraczała 7 metrów, a po zawieszeniu w toni, okazało się, że owa szczelina tworzy sporą pieczarę. Bez problemu zmieściliśmy się w niej. Była na tyle duża, że nie przeszkadzaliśmy sobie penetrując jej zakamarki. Z jednego z okien skalnych napłynął Avgerinos. Pieczarę porastały wieloszczety stacjonarne, małże, mszywioły, czy anemony inkrustowane. Przewodnik pokazał mi ukwiała jaskiniowego, a pomiędzy kamieniami na dnie można było dojrzeć krewetki.
Spodobało nam się to ostatnie nurkowanie, tym bardziej dobrze je wspominamy, bo po powrocie do centrum nurkowego, czekało na nas greckie barbecue. Kiełbaski, boczek, sałatka grecka ze wspaniałą fetą, wino domowe i pita. Pysznie i sympatycznie.
Ostatnie chwile w Grecji
Po powrocie do hotelu nasze 15 minut okazało się bardzo szybkie i za krótkie. Pojechaliśmy zwiedzić Acropolis Muzeum. Budynek znajduje się u podnóża samego Akropolis i jest nowoczesny, i przestronny. Zabytki sięgają kilkuset lat przed Chrystusem. Przyjemne z pożytecznym zakończyliśmy przyjemnym, bo kolacją w tymże muzeum. Spoglądając na Akropol oświetlony zachodzącym słońcem raczyliśmy się smakołykami kuchni greckiej. Na deser podano, wspomniany na wstępie, grecki jogurt polany miodem. Wracaliśmy spacerując uliczkami Aten. W historycznej dzielnicy Plaka większość ulic została wyłączona z ruchu samochodowego. Późnym wieczorem dotarliśmy do pubu, w którym posiedzieliśmy jeszcze chwilę, by się pożegnać.
Powrót do zimnej Polski, skąpanej w deszczu nie nastroił mnie optymistycznie i już na drugi dzień odezwały się górne drogi oddechowe, ale warto było się tak poświęcić.
Podsumowanie
Powiem tak: odkryłem, że Grecję trzeba odkryć. Zdaje się być bardzo dobrą destynacją zarówno dla nurków, jak i osób towarzyszących. Kilka lat temu odwiedziłem Korfu, ale dopiero tu poczułem grecki klimat. Attyka z dobrym połączeniem co najmniej dwóch linii lotniczych i locie trwającym zaledwie 3 godziny wpisuje się na początek listy najlepszych miejsc w Europie. Różnorodne miejsca nurkowe odpowiednie dla nurków po kursie, zaawansowanych i technicznych. Dobra infrastruktura, świetne zaplecze baz współpracujących ze Scubahellas.com i nurkowaniegrecja.pl Sympatyczna i przyjazna atmosfera, no i oczywiście świetne jedzenie. Ceny zaskakująco niskie, jak na stolicę kraju Morza Śródziemnego. Mile zaskoczeni będą Ci z Was, którzy poznali ceny posiłków na greckich wyspach, we Włoszech, Hiszpanii, na Malcie, czy w Chorwacji.
Polecam!
Wojciech Zgoła 2016-11-05