Pod koniec pierwszej połowy lipca 2010 r. koncern BP, którego szyb wiertniczy Deepwater Horizon zatonął w kwietniu br., a z którego wyciekały miliony ton ropy wprost do Zatoki Meksykańskiej, zainstalował nową osłonę. Operacja trwała kilka dni, ale nowa osłona miała całkowicie zatamować wyciek.
Niestety, już 18 lipca, w niedziele wieczorem, specjaliści monitorujący szczelność zatamowanego miejsca oraz ciśnienie ropy w osłonie odkryli nowy wyciek.
Katastrofy ekologicznej końca nie widać, a wszelkie próby zatamowania swobodnie wypływającej ropy, spełzają na niczym. Drobnym pocieszeniem jest możliwość odsysania części wypływającej mazi wprost na tankowce, ale ogrom zniszczenia środowiska naturalnego nie mieści się nam w głowach. Najgorsze, że nie ma na razie sposobu na definitywne zakończenie tej, największej chyba w dziejach nowożytnych, katastrofy.
Plan długoterminowy przewiduje wywiercenie dodatkowych otworów, aby w ten sposób, wydobywając ropę, powstrzymać wyciek. Budowa tych dodatkowych odwiertów ma zostać zakończona w połowie sierpnia br.
Wojciech Zgoła 2010-08-01
Tagi: nuras, ropa, katastrofa, ekologia