Późny czwartkowy wieczór zamykał wyjazd nurkowy. Udaliśmy się w kierunku Drawska. Aura nie rozpieszczała, bo mgła gęstniała z każdą minutą, szczególnie w okolicach jezior, a tych na Pojezierzu Drawskim nie brakuje! Wytrzeszcz oczu i światła przeciwmgielne oraz nawigacja satelitarna na szczęście współdziałały bez większych problemów.
Na zaplanowany na szybko nocleg w wiosce Orle, gdzie znajduje się bardzo fajny i godny polecenia Pałac Myśliwski, zajechaliśmy dość późno. Dochodziła północ, ale gospodarze powiadomieni telefonicznie, czekali z otwartymi drzwiami.
Następnego dnia, po domowym śniadanku, spakowani ruszyliśmy do Drawska na małe spotkanie i potem prosto już nad jezioro. Temperatura powietrza oscylowała w okolicy +1 C, a mgła się niestety nie rozwiała.
Okazuje się, że pojezierze Drawskie stanowi ponad 250 jezior, z których największymi między innymi są: Drawsko, Siecino, Dołgie, Lubie, czy Żerdno. Jesienna pora służy dobrej widoczności pod wodą, co jest zawsze dodatkowym atutem mogącym przeważyć niechęć do zimnicy panującej w około.
Jadąc na miejsce podziwiamy, ograniczone mgłą, widoki, jakich dostarcza Przyroda. Znajdują się tu liczne rezerwaty przyrody (dokładnie 12). Jesienne barwy świetnie przedstawiają lasy mieszane, a szczególnie drzewa liściaste, które jeszcze nie zdążyły zrzucić większości liści. Pojezierze przecina wiele rzek. Jest to wymarzone miejsce do spędzania czynnie wolnego czasu. Zadowoleni będą rowerzyści, kajakarze, żeglarze, wędrowcy, no i oczywiście nurkowie.
Zmierzamy do Starego Drawska, gdzie dodatkową atrakcją są ruiny warownego zamku joannitów - Drahim, wzniesionego w latach 1360-1366.
Nurkujemy niedaleko. Samochodem można podjechać bardzo blisko wody, a w niewielkiej odległości znajduje się kilka pomostów. Latem panuje tu pewnie niezły ścisk. Teraz jesteśmy sami. Mgła zasłania brzeg po drugiej stronie Jeziora Drawsko. Przygotowujemy sprzęt i aparaty i po chwili zanurzamy się. Widoczność rewelacyjna, dobre 8 m. Do głębokości 10 m nie spotykamy ani jednej ryby, są za to dość liczne raki. Brak słońca powoduje, że od 12 m robi się ciemno.
Pojawiają się pierwsze ryby, głównie okonie. Woda wciąż ma taką samą temperaturę, jak przy powierzchni: 8 st. C. Schodzimy na 15 m, pojawiają się ławice okoni. Niektóre stoją na dnie, inne przepływają, albo grają w berka. Dopływamy mniej więcej do 25 m głębokości. Dno schodzi głębiej, co pokazuje światło latarek, ale my zawracamy i spokojnym łukiem dopływamy na 5 m głębokości.
Tu nurkujemy pośród ślimaków żerujących na roślinach. Jest niestety trochę śmieci, ale uwagę i obiektywy skupiamy na pełzających brzuchonogach. Znajdujemy też gąbki słodkowodne i jakieś maleństwa, ni to kijanki, ni krewetki, ale bez makro ciężko je uchwycić.
Wynurzamy się bezpiecznie i zziębnięci szybko przebieramy w lądowe ciuchy. Wracamy do domu, ale o dziwo, od wysokości Wałcza mgła ustępuje i przez to trochę szybciej do niego docieramy. Czas, mam nadzieję łaskawy, pozwoli nam wrócić, by bardziej poznać ten malowniczy kawałek Polski, do czego zachęcam.
Wojciech Zgoła 2012-11-19
Tagi: drawsko