Konkretne zalety tego największego wielkopolskiego, polodowcowego jeziora rynnowego, stawiają Jezioro Powidzkie w pierwszym szeregu, odwiedzanych nurkowo zbiorników województwa. Przeważnie niezła wizura, głębokości przekraczające 40 m (max 46 m), dogodny dojazd i możliwość nabicia butli, powodują, że jest to chyba najczęściej wybierany akwen, zarówno dla uczniów szkół nurkowania stopnia podstawowego, jak i zaawansowanego.
Jezioro położone na Pojezierzu Gnieźnieńskim, w powiecie Słupeckim, znajduje się blisko autostrady A2 Poznań-Łódź (około 14 km, trzeba wjechać do Słupcy i kierować się drogowskazami). Nazwa zbiornika pochodzi od nazwy największej miejscowości Powidz, która jest za razem jedną z najmniejszych gmin w Wielkopolsce. Wjazd od strony Gniezna jest bardzo ładny widokowo, gdyż droga prowadzi na cząstkę Powidzkiego Parku Krajobrazowego z Zatoką Zgon jeziora. Ważną informacją jest fakt, że na terenie gminy nie ma żadnych ośrodków przemysłowych mogących zanieczyszczać wodę. Długość linii brzegowej wynosi 33910 m i w większości zagospodarowali ją prywatni właściciele działek rekreacyjnych i gospodarstw agroturystycznych. Do jeziora dochodzą też jednak pagórki porośnięte lasami. Linia brzegowa to trzcina i tatarak, a pod wodą to mchy wodne, gąbki słodkowodne, czy ramienice, tworzące czasem rozległe łąki podwodne.
W porze letniej trudno jest bezpłatnie zaparkować samochód blisko trawiastych plaż, a całodzienny bilet kosztuje 5 zł (Giewartów-lipiec 2010). Kto woli zaoszczędzić, musi parkować nieco dalej i kawałek dojść pieszo.
Akwen lubiany jest przez żeglarzy, windsurfing-owców, amatorów kąpieli i pływania oraz oczywiście przez nas nurków. Jezioro Powidzkie jest pierwszym polskim jeziorem, w jakim nurkowałem i pierwszym, w którym poczułem termoklinę. Nurkowałem jednak z szeroko otwartymi oczami i uważam, że każdy nurek, szczególnie ciepłolubny, powinien spróbować zanurzeń w polskich jeziorach. Choćby dla kurażu, doświadczenia i zabawy. Mają swoją słodkowodną wartość, a spotkanie ze szczupakiem zadziwi każdego, kto widział dotąd jego kuzynkę - barracudę. Uderzające podobieństwo fizyczne i zachowanie.
Jezioro Powidzkie jest bardziej znane z miejscowości Giewartów i Kosewo, gdyż co roku odbywają się tu szkoły nurkowania. Od strony Giewartowa znajdują się oporęczowane platformy. Pierwsza już na 6 m głębokości, dobrze oznaczona bojką, dalej następne na większych głębokościach. Na początku tego sezonu pojawiła się nowa, duża platforma o wymiarach: 3 x 3 metry, zatopiona na głębokości około 8,5m. Jest to bardzo pomocne przy wykonywaniu ćwiczeń, bezpieczne i stabilne. Praktyczne są też możliwości dotarcia do platform. Można wchodzić i zanurzać się od razu z brzegu. Wziąć azymut na pierwszą i po poręczówce dopłynąć do następnej, albo dopłynąć po powierzchni do bojki i opuścić się wzdłuż opustówki. W Kosewie jest za to udogodnienie, bo można podjechać pod samo jezioro (w Giewartowie trzeba dojść ze sprzętem, z dobrze przygotowanej bazy, ok. 50 m) i tu się przygotować do wejścia. Na każdego czekają ciekawe atrakcje podwodne, gdzie obok łodzi, konia z woźnicą, lustra, czy budy z psem, jest między innymi, na głębokości około 22 m wrak samolotu cesna.
Pierwsza klasa czystości Jeziora Powidzkiego powoduje, że bogata jest tu fauna i flora. Litoral sięga 6-7 m głębokości. Wśród roślinek można wypatrzeć wiele ślimaków z ostro zakończonymi "domkami", płochliwe raki i kilka gatunków ryb. Najczęściej spotykanym jest oczywiście okoń i płotka, ale zdarza się i szczupak. Pamiętam jeszcze 2 lata temu, od strony Giewartowa, pod zatopionymi i zawieszonymi oponami, stał taki młodzieniec 70-80 cm i można było do niego podpłynąć na wyciągnięcie ręki. Wystraszony, powracał po chwili, aby znów stanąć na straży swojego terytorium. Niestety został przez kogoś ?mądrego? wyłowiony i pewnikiem skończył na patelni? A sami wędkarze nie narzekają, bo prócz wymienionych, łowi się tu jeszcze lina, sieję, węgorza, suma i sandacza.
Wody są czyste, jednak należy pamiętać o termoklinie i ogarniających nas ciemnościach w miarę schodzenia głębiej. Bez latarki, po przekroczeniu 14-15 metra, może być ciężko, a pływanie zbyt blisko dna i nieopatrzne zabełtanie osadami, może spowodować zgubienie się i problem z odszukaniem poręczówki. Ważna jest wtedy umiejętność posługiwania się kompasem i nawigacja. Z tego też względu osobiście najbardziej lubię nurkować w granicach 4-10 m.
Okolice nadbrzeżnych miejscowości, a prócz Kosewa, Giewartowa i Powidza jest jeszcze Przybrodzin, też są dobrze przygotowane. Znajduje się tu cała infrastruktura noclegowo-wyżywieniowa. Są gospodarstwa agroturystyczne i pokoje do wynajęcia. Na terenach Baz nurkowych można nabić butlę, rozbić namiot, wynająć miejsce noclegowe. Są prysznice i toalety. Jest wreszcie miejsce, by zostawić samochód, rozłożyć sprzęt, spokojnie się przebrać, a po udanym nurku, rozwiesić ociekającą wodą nurkową zbroję. Jest gdzie zjeść dobrą rybkę, napić się piwa i pogadać z koleżeństwem.
Warto wybrać się i zanurkować w jednym z fajniejszych jezior w Polsce. Pewnie każdy, kto tu choć raz przyjechał będzie chciał to powtórzyć. Nurasy z Poznania, Konina, Gniezna, czy Leszna jeżdżą tu ciągle od nowa i prawie zawsze się im podoba. No może lipcowe soboty i niedziele, pełne wczasowiczów bełtających wodę, nie należą do tych super, ale zawsze głębiej i dalej jest lepiej. Szczególnie zimą, nurki podlodowe cieszą się tu dużym powodzeniem. Przejrzystość sięga wtedy kilkunastu metrów, a po wyjściu czeka ciepła zupka ? jeśli ma się zaplanowane wsparcie z lądu!
fot. Szyper
Wojciech Zgoła 2010-08-27
Tagi: polska, powidz