Już po wylądowaniu w Honolulu, stolicy Hawajów, widzę pierwsze oznaki obecności atrybutów lokalnej specyfiki wysp. Wielu z pasażerów dostaje na dzień dobry wieńce z kwiatów na szyję, a nad schodami widnieje wielki napis „Aloha”. Po przejściu z bagażami ku wyjściu z lotniska napotykam Hawajki tańczące taniec hula kula. Specyficzna muzyka, strój i ruchy. Każdy z gości przynajmniej przez chwilę przygląda się i przystaje. Gorąco, choć to marzec, przełom zimy i wiosny.
Pierwszy wieczór spędzam na spacerze ulicami Honolulu. Trafiam na najbardziej znaną Waikiki Beach, przyglądam się surferom, których jest całe mrowie. Zachodzę do podrzędnej knajpki meksykańskiej i zadowalam się wyśmienitym burrito z czarną fasolą, którą poznałem i polubiłem na Kubie.
Centrum Nurkowe
Już wcześniej, sprawdzając w internecie możliwości nurkowania wokół Oahu, wybrałem jedno z centrów zlokalizowanych w Honolulu na południu wyspy, w niewielkiej odległości od centrum. Nurkowałem z Ocean Legends. Jak to w Stanach najważniejsze jest ubezpieczenie i zaraz potem uprawnienia. Wypełniłem standardowe formularze, podpytałem, jak wielu będzie nurków i jakie są możliwości dotyczące miejsc nurkowych. Na same nurkowania miałem niewiele czasu, więc było i tak, że jednego dnia nurkowałem aż 4 razy, zaliczając w tym nurkowanie nocne z rekinami, co zwiększyło dreszczyk emocji.
Wraki
Wszystkie nurkowania były prowadzone z łodzi. Grupa liczyła 6 osób plus przewodnik. Pierwsze zanurzenie wcześnie rano odbyło się na wraku YO-257. Statek ten ma dość bogatą historię. Został wybudowany w 1940 roku i pracował jako statek-cysterna. Jego zadaniem było zaopatrywanie floty w paliwo. Mieścił 200000 galonów ropy. I choć działał na froncie podczas II Wojny Światowej, nigdy nie znalazł się w bezpośredniej linii ognia. Służył również podczas Wojny Koreańskiej i Wietnamskiej. Był lekko uzbrojony w 2 karabiny maszynowe 20 mm. Jako niewielki statek o wymiarach 53 m x 10 m x 4 m został zakupiony przez Atlantis Submarine company of Hawaii w 1988 roku i zatopiony jako atrakcja dla nurków w 1989 roku. Spoczywa na południu, niedaleko Honolulu, na głębokości 30 m.
Na jednym nurkowaniu można swobodnie opłynąć wrak, co oczywiście robimy. Jako sztuczna rafa stał się schronieniem wielu zwierząt. Zaglądamy do środka, jesteśmy na mostku, oglądamy komin i schodnię. Jakby nie było na swojej stępce dźwiga już całe 75 lat. Warunki pogodowe, falowanie, piaszczyste dno i niezbyt obyta z nurkowaniem grupa „zadymia” obiekt. Widoczność sięga 10 metrów, a temperatura wody przy dnie wynosi 25º C.
Wrakiem, który również odwiedzam podczas hawajskich zanurzeń jest Seatiger. Leży na 36 m głębokości i jest porównywalny wielkością do YO-257. Jego wymiary to 51 m x 12 m x 4 m. Stoi na stępce na piaszczystym dnie. Tutejsze centra sugerują, by nie schodzić poniżej 30 metra głębokości, chyba, że na piasku zobaczymy rekina tygrysiego lub płaszczkę, co się tu czasem zdarza. Wydłuża to czas nurkowania i pozwala dłużej cieszyć się jego urokami.
Zanurzamy się o zachodzie słońca. Mureny zaczynają opuszczać swoje dziury, by żerować. Obserwujemy powiększone „skalary” i to w setkach sztuk. Widać, że sztuczna rafa, jaką stał się Morski Tygrys, pełna jest życia. Widoczność na poziomie 15 metrów, temperatura wody przy dnie to 25º C.
Rafy
Płytsze nurkowania, do głębokości 15 metrów odbywamy pośród tutejszych raf. Dość często natykamy się na białopłetwe rekiny rafowe. Niektóre dość pokaźnych rozmiarów. Te widziane za dnia odpoczywają w naturalnych grotach, te w czasie nocnych zanurzeń aktywnie penetrują różne zakamarki, łypiąc na nas oczami i pozostając w odległości kilku metrów. Jest dreszczyk emocji, bo to jednak ich pora obiadowa. Z respektem należnym drapieżnikom i zachowaniem podstawowych zasad funkcjonowania pod wodą w ich środowisku naturalnym, obserwujemy, podpatrujemy i cieszymy się z ich obecności. Poruszając się blisko dna, zarówno zwierzęta, jak i ludzie podnoszą osady denne i piasek. Widoczność pogarsza się, a w wodzie powstaje „mgiełka”. Spotykamy dużego żółwia, a penetrując zakamarki rafy możemy wyszukać frogfish. Pełno tu krabów, trumpetfish, są najeżki, angelfish, ryby Moorish idol i wiele innych.
Znaki nurkowe
Totalną ciekawostką jest to, że nie ma tu standardowego znaku „OK”. Owszem, turyści, którzy tak zrobią, zostaną zrozumiani, jednak zarówno na lądzie, jak i pod wodą znakiem „OK” jest wszędobylskie na Hawajach „ALOHA”. Trzy środkowe palce złożone, a mały i kciuk wyprostowane, ale w poziomie (w Europie pokazuje się tak rozmowę telefoniczną – jednak w pionie) i koniecznie z lekkim potrząśnięciem lewo-góra-dół i prawo-góra-dół. Tak się witają, tak się pozdrawiają z daleka, lub przez szyby samochodów, gdy dwóch kumpli mija się na drodze. Jest to bardzo sympatyczne. Reszta znaków pod wodą nie odbiega od normy.
Pearl Harbor
Wolne chwile na lądzie to bujna przyroda, wulkany, sklepy, plaże, rejsy, by oglądać wieloryby, czy buszowanie po różnorodnych knajpach. Warto też zawitać i zobaczyć narodowe miejsce pamięci tragicznych wypadków i powodu przystąpienia Stanów Zjednoczonych Ameryki do II Wojny Światowej, mianowicie Pearl Harbor. Wejście i zwiedzanie jest całkowicie za darmo. Porządku pilnują starsi panowie w mundurach. Nie wolno wnosić plecaków ani dużych toreb. Są oczywiście specjalne przechowalnie i te są płatne.
Miejsce pamięci jest dobrze oznaczone i opisane, jest bardzo zadbane i spokojne. Znajduje się w historycznym miejscu bazy wojskowej US Navy dziś połączonej marynarki z lotnictwem i nosi nazwę Joint Base Pearl Harbor – Hickam. Warto przypomnieć, że 7 grudnia 1940 roku lotnictwo Armii Japonii zaatakowało i zniszczyło 21 okrętów wojennych oraz około 260 samolotów. W wodzie zatoki spoczywa pomnik muzeum, mianowicie niszczyciel Arizona, nad którym zbudowano Arizona Memorial. Aby zwiedzić to miejsce trzeba stanąć w kolejce, następnie wejść na pokład stateczku, by po krótkiej chwili podpłynąć do platformy i na nią wejść. Przemieszczamy się tuż nad wodą, w której widać wrak Arizony. Część elementów wystaje z wody.
Oahu
Warto zobaczyć Oahu. Ludzie są przyjaźni i spokojni z charakterystycznym luzem i szczerym uśmiechem. Nurkowania zaliczam do nienajgorszych, ale też nie najlepszych. Bardzo ciekawie obserwuje się szczególnie tubylców, pasjonatów surfingu. Do pracy jadą ze swoimi deskami na dachu samochodu, na motorowerze siedząc wprost na desce, na pace pikapa. Zaraz po robocie podjeżdżają na plażę Waikiki, zdejmują garnitury i przesiadają się na nie, by szukać fal i szaleć w objęciach wody, słońca i soli. Dodam, że rzeczywiście często może tu popadać, a zaraz potem nad oceanem i nad wyspami pokazują się kolorowe tęcze. Widać je czasem z samolotów latających pomiędzy wyspami.
Ja w każdym razie lecę na kolejną wyspę…
Wojciech Zgoła 2016-04-08