Dojeżdżając do Warszawy i kierując się na PKiN można było się zdziwić, bo zazwyczaj widoczny z daleka, w sobotę o poranku stał prawie cały we mgle. Na szczęście w tym samym miejscu, co zwykle, więc skupiając się na topografii lub bez skupienia ale za to z GPS-em można było dotrzeć do porosyjskiego gmachu, by zanurkować, tym razem teoretycznie.
Już po dwóch dniach okazało się, że kolejna edycja Targów Nurkowych "Podwodna Przygoda 2013" przeszła do historii. Nie rozpisując się zaś za nadto, poruszając ważne sprawy czysto organizacyjne, wielkim plusem była możliwość zakupienia biletu przez internet i przez to wejścia, praktycznie od razu, na teren wystawowy. Wyeliminowało to zupełnie kolejki, które w ubiegłym roku osiągały długości w metrach, jak za czasów lat 80-tych. Tu niestety pozytywy organizacyjne się raczej kończą. Wytyczenie wąskiej, dwukierunkowej drogi pomiędzy wystawcami, w formie zakrętów, stłoczyło ludzi i zakorkowało możliwość przechodzenia. Myślę, że wypadło to nawet gorzej niż w zeszłym roku. Do tego wiele osób wychodząc z ostatniego wirażu pędziło prosto na Nurgres i mało kto zauważał, że po lewej stronie, pomiędzy zasłoniętymi kolumnami jest przesmyk ograniczony ścianą, a na niej widnieje pięknie wykaligrafowany czarnym flamastrem napis ze strzałką. Nawet, co niektórzy prelegenci mieli z tym problem i zawracali sprzed sali Mickiewicza.
O programie dwudniowego kongresu różnie się mówiło. Najwięcej słuchaczy zgromadzili oczywiście Starnaś i Michał Kosut. Ela Benducka (wraz z Chochorem) opowiadała o swoim rekordzie Polski, a np. Waldek Ossowski przedstawił najnowsze badania średniowiecznych wraków Zatoki Gdańskiej. Każdy mógł wybrać coś dla siebie, a przed wejściem na Nurgres (po odnalezieniu drogi) można było podziwiać miłe dla oka i fachowo opisane fotografie podwodnej fauny i flory oceanów całego globu. Niestety znów znaleźli się tacy, którzy lubią zwracać na siebie uwagę. W przyszłym roku dobrze byłoby umieścić wielkie rysunki z przekreśloną komórką. Może taka sugestia pomogłaby, co niektórym w nieprzeszkadzaniu innym podczas prelekcji?
Bardziej niż w zeszłym roku pokazały się polskie firmy produkujące sprzęt nurkowy. Nie zabrakło też czołowych marek na naszym rynku. Pojawiło się więcej zagranicznych centrów nurkowych z konkretną ofertą skierowaną bezpośrednio do nurków indywidualnych i do organizatorów wyjazdów. Obecne były wszystkie "Gazety" nurkowe, zainteresowanie wzbudzały nowe rozwiązania w sprzęcie do fotografii podwodnej. Szczególną atrakcją okazał się też niebieski kot (lądowy).
Całości dopełniały, przede wszystkim, rzesze pasjonatów podwodnej przygody jako takiej. A miłe i ciekawe rozmowy, snucie planów wyjazdowych, a także wspólna szklaneczka piwa, zawsze wpływają pozytywnie na ewentualne niedociągnięcia. Dla takich spotkań nad i pod wodą warto przybywać, do czego nie trzeba na szczęście zachęcać.
Wojciech Zgoła 2013-02-12
Tagi: targi