Wiemy już, co i jak z grubsza. Teraz aby zanurkować zostało nam, prócz odpowiedniej wiedzy teoretycznej, kilka czynności, by swobodnie wskoczyć do wody.
1. Ustalenie miejsca, gdzie będziemy nurkować i wszystkiego, co się z tym wiąże (warunki pogodowe, temperatura wody i powietrza, siłę wiatru, falowanie, prądy, widoczność, ukształtowanie terenu, itp.)
2. Do powyższego dopasowujemy sprzęt (grubość pianki, wielkość butli, potrzebę użycia latarki, noża, itp.) – swój prywatny lub pożyczony.
Znaczenie będzie mieć tutaj oczywiście miejsce. Jeśli będzie to na statku, w czasie safari, na które się wybraliśmy, z góry wiadomo gdzie pływamy. Wybierając się na nurkowanie z centrum nurkowym w Egipcie, na Malcie, Chorwacji, Francji, czy coś w tym rodzaju, też mniej więcej wiadomo, co i jak. Zawsze jednak pamiętajcie o wzięciu ze sobą rurki (fajki)! Morze może zmienić się w ciągu waszego zanurzenia i przy wynurzeniu pojawi się fala. Wy sami wypłyniecie po przystanku bezpieczeństwa gdzieś daleko na resztkach powietrza. Wtedy właśnie fajka jest niezawodna!
Jesteśmy już tu, gdzie za chwilę wskoczymy do wody. Co teraz?
1. Wykładamy sprzęt
2. Bierzemy pełną butlę
3. Mocujemy do jacketu
4. Wkręcamy akwalung (regulator z octopusem i wężykiem inflatora)
5. Montujemy wężyk z inflatorem kamizelki
6. Odkręcamy butlę
7. Odkładamy gotowy sprzęt na bok
8. Ubieramy się w piankę
9. Zakładamy pas z balastem
10. Zakładamy kamizelkę z butlą
11. Zakładamy komputer, rękawiczki itp.
12. Maska i płetwy
To jest zasadnicza kolejność, a dokładnie wygląda to tak:
Po wyłożeniu sprzętu bierzemy butlę i wkładamy ją z tyłu kamizelki (jacketa), mocując trwale z „uprzężą”. Różnie w różnych typach kamizelek to wygląda. Najczęściej jest to haczykowato zakończony uchwyt metalowy i/lub mechanizm zaciskowy. Całość oczywiście wyposażona w pasy na rzepy. Oplata się nimi butlę, zaciska i dodatkowo skleja rzepy. Mnie instruktor uczył, że po zamontowaniu butli trzeba chwycić kamizelkę i podnieść wraz z butlą, która nawet na milimetr nie powinna wysunąć się w dół, pod własnym ciężarem. Butla czasem jest goła, a czasem jest w specjalnej siatce. Kamizelka ma też jeszcze takie małe jakby ucho, które zakłada się luźno na zawór butli – jakby takie dodatkowe zabezpieczenie. Butla zawsze zaworem musi być skierowana do pleców nurka (tyłu kamizelki).
Trzymając odpowiednio akwalung, zdejmujemy osłonę gwintu z O-ringiem (to uszczelka w środku gwintu – musi być idealna, elastyczna, bez żadnych przerw, odkruszeń). Stojąc przodem do kamizelki z butlą, wężyki do inflatora i wskaźnika powietrza muszą być po naszej prawej stronie (jak założymy kamizelkę będą po lewej). Regulator i octopus po naszej lewej (po założeniu będą po prawej). Wkręcamy prawie do oporu, ale nigdy na maksa!!
Teraz łączymy zacisk wężyka z inflatorem, a sam wężyk wkładamy w „szlufki” dla niego przeznaczone. Odkręcamy butlę spokojnie, sprawdzając ilość powietrza i wykrywając ewentualne nieszczelności. Ciśnienie jest duże więc z tym ostatnim nie będzie problemu. Dla bezpieczeństwa zegar trzymajmy odwrócony szybką od swojej twarzy. Ponoć może się zdarzyć, że ciśnienie rozbije szybkę, tak mnie uczył mój pierwszy instruktor Georg. Teraz sprawdzamy źródła powietrza. Kolejno bierzemy do ust nasz regulator oraz octopus i robimy dwa-trzy wdechy i wydechy. To samo robimy z inflatorem. Napuszczamy powietrza do kamizelki i spuszczamy. Końcówkę inflatora bierzemy do ust i dmuchamy kamizelkę własnymi płucami. Jeśli wszystko działa odstawiając sprzęt na bok, otwieramy maksymalnie przednie pasy-części kamizelki, by łatwiej się nam ją zakładało. Butlę z kamizelką przewracamy na bok, chowając akwalung wewnątrz kamizelki. Jeśli jesteśmy na statku mamy specjalne stojaki na butle i wtedy nie kładziemy jej oczywiście na bok.
Teraz czeka nas najgorsza część programu! Mianowicie: ubieranie, zadziewanie, naciąganie, słowem, zakładanie naszej mokrej pianki. A rzecz nie jest wcale taka prosta. Nie jest to w końcu zakładanie kalesonów i sweterka. Ba, nie równa się nawet z zakładaniem ciuchów narciarskich. To tragikomedia okupiona potem, stękaniem, przeklinaniem i w końcu radosną satysfakcją, jeśli się wreszcie uda.
Biorę pod uwagę, że rozmiar mamy już dopasowany (na oko, albo na czuja) i zjedliśmy pożywne śniadanie(!), zaczynamy ubieranie się. Dobrze jest jeszcze przedtem króciutko obciąć paznokcie, bo lubią się odkształcać w drugą stronę…. Brr, aż mnie ciarki przeszły.
Na Galapagos, jeden z przewodników, ubierał się wchodząc pod prysznic na pokładzie, na stojąco i trochę podskakująco. Na Sycylii, chłopcy wskakiwali do wody o głębokości około 1 m i w niej, chwilami sami siebie podtapiając, przywdziewali mokre pianki.
Sposobów jest zatem kilka. Na stojąco, siedząco, leżąco i w kucki. Na betonie, trawie, pomoście, łajbie, w wodzie, pod prysznicem…. i w podskokach.
Zdarza się, że nurkowie ubierają się w piankę na „strój Adama” (zupełnie na golasa – jak ich Pan Bóg stworzył). Znam takich co najmniej dwóch. Przy ewentualnym wyłowieniu takiego, podtopionego nurka ubranego pod pianką na „strój Adama”, proszę nie popadać w panikę, przy rozdziewaniu go z pianki!
Ale do rzeczy. Wsuwamy nogę w odpowiednie miejsce (!) – takie jak w nogawkę spodni, nie mylić z dziurą rękawa pianki - i skacząc na pozostałej nodze, targamy oburącz piankę w górę. Może się to skończyć upadkiem, wywrotką, potrąceniem innych się ubierających. Lepiej zatem usiąść na ławeczce, pieńku, skale i na siedząco powkładać nogi i całość podciągnąć do wysokości ud. Następnie wstać (ostrożnie), podciągnąć piankę do pasa i spróbować włożyć ręce w miejsca rękawów. Uwaga na boki, znów można ręcznie kogoś potrącić, albo też samemu oberwać! Oczywiście, można też cierpliwie, fałdka, po fałdce, podciągać cały kombinezon. Każdy sposób jest dobry, byle był skuteczny.
Rękawy i nogawki świetnie wchodzą na tzw. woreczek foliowy (typowa torba-reklamówka-jednorazówka). Ponoć to polski patent, a muszę przyznać, że ilekroć widziałem za granicą nurków posługujących się woreczkami – zawsze byli to Polacy :)
Jak już nasze muskularne ciało obleczemy w piankę ruchem obojczykowo-ramienno-łokciowym, nasz garniturek wędruje na ramiona i kark. W tym momencie bierzemy kilka oddechów rozluźniających i wciągając brzuch, zaczynamy zapinać zamek. Wciąż ruszamy się we wszystkie strony, starając się jak najlepiej wpasować się w nasz mokry garnitur (z ang. wet suit). W końcu dopinamy zamek, szczęśliwi, że w ogóle się dopiął (gdy zamek jest na plecach, najlepiej poprosić o pomoc)! W niektórych przypadkach robi się tak, że zakłada się górną i dolną część pianki, a zaciąga tuz przed samym nurkowaniem.
Ważna uwaga. Chciałbym, właśnie w tym miejscu, przestrzec wszystkich amatorów nurkowania, by zastanowili się dobrze, czy czasem nie czują potrzeby zwyczajnego wysikania się. Pamiętajcie, PRZED założeniem pianki. Bo potem może być, hm, różnie…
Dajmy na to, że jesteśmy na Malcie. Jest czerwiec, a temperatura powietrza w cieniu sięga 35 st. C. My oczywiście znajdujemy się w pełnym słońcu. Wypakowaliśmy sprzęt z auta i przystępujemy do tego, co powyżej – ubierania się, to po 15-20 minutach, kapie z nas ciurkiem pot i mamy wszystkiego serdecznie dosyć.
Zanurzenie jednak w mgnieniu oka ochładza, dodaje sił i zapoczątkowuje przyjemne zwiedzanie głębin!!
Przypomnijmy, gdzie już jesteśmy:
1. Wykładamy sprzęt
2. Bierzemy pełną butlę
3. Mocujemy do jacketu
4. Wkręcamy akwalung (regulator z octopusem i wężykiem inflatora)
5. Montujemy wężyk z inflatorem kamizelki
6. Odkręcamy butle
7. Odkładamy gotowy sprzęt na bok
8. Ubieramy się w piankę
Mamy więc już piankę na sobie. Zakładamy wcześniej przygotowany pas balastowy. Rozkładamy go na ławce, skale, czy tym co mamy pod ręką, a nie jest to karoseria naszego sportowego coupe, zawsze sprzączką z prawej strony stojąc przodem do ławki. Odwracamy się i końcówki pasa chwytamy oburącz lekko przykucając. Silnym ruchem zarzucamy pas z ołowiem na swoje plecy, na wysokości właśnie pasa. W tym samym momencie schylamy się na wyprostowanych nogach tak, aby pas swobodnie wisiał. Wkładamy wolny koniec w sprzączkę i bardzo silnie zaciskamy! Bardzo silnie, bo potem w wodzie wszystko się poluźnia.
Teraz zakładamy kamizelkę z butlą, co jest trudne, bo ciężkie. Najczęściej ustawiamy ją na podwyższeniu (ławka, skała, murek) i po prostu zakładamy. Warto poprosić o pomoc. Jest jeszcze sposób zakładania kamizelki od przodu, przez przerzut nad głową – osobiście nie polecam.
Zaciskamy paski wokół ramion, pod pachami, łączymy ciasno wolne paski z prawej i lewej na rzep i ewentualne dodatkowe. Z prawej mamy inflator i wskaźnik powietrza, który zabezpieczmy za paskiem kamizelki albo do D-ringu (metalowe kółka, wystające z kamizelki). Z lewej nad ramieniem prowadzimy swój regulator, a octopus montujemy do D-ringu, prowadząc pod pachą (musi być łatwo zauważalny i łatwy do wyciągnięcia przez nurka, potrzebującego nagle powietrza.
Szybka kontrola wszystkiego. Zakładamy komputer nurkowy, rękawiczki i z maską i płetwami pod ręką podchodzimy do miejsca wejścia (wskoku) do wody. Tu zakładamy płetwy (jeśli używamy butów i płetw, buty zakładamy zaraz po wciągnięciu na siebie pianki) i maskę. Rurkę wtykamy gdzieś za „pazuchę” albo mamy przytwierdzoną do paska maski. Napełniamy kamizelkę powietrzem, tak aby po wskoczeniu do wody, wyrzuciła nas na powierzchnię. Jeśli mamy partnera, można, a nawet trzeba poprosić go o sprawdzenie naszego stroju/przygotowania. Możemy zrobić to samo z jego strojem. Taka kontrola jest bardzo ważna.
Wskakujemy! Po wypłynięciu zdejmujemy maskę, plujemy w nią i rozmazujemy ślinę po szkłach, płuczemy i zakładamy ponownie. Można tez pluć przed skokiem. Jak kto woli. Zwróćcie uwagę, by między skórą, a maską, nie było kosmyków włosów, kawałków pianki, czy zarostu. Te czynniki mogą uprzykrzyć wam nurka, ciągłym przepuszczaniem wody. Co do zarostu, dobrze jest wygolić kawałek wąsa tuż pod nosem, na całej długości.
Teraz najprzyjemniejsza część: przygoda pod wodą!
Podziękowania dla Agi za umożliwienie wykorzystania zdjęć w artykule.
Wojciech Zgoła 2009-01-08
Tagi: ubieranie się, kombinezon, pianka