Dziś mamy Święto 3 Króli, a jak się okazało nawet 4, bo właśnie Kamil Stoch wygrał turniej 4 skoczni, zajmując za każdym razem pierwsze miejsce na podium – gratulacje! W Poznaniu i okolicy była dziś sympatyczna pogoda. Rano delikatny mróz, w ciągu dnia styczniowe słońce, dlatego wybrałem się na spacer wokół Jeziora Lusowskiego.
Mam taką przypadłość już od jakiegoś czasu, że lubię sobie, obok jazdy rowerem, pospacerować w szybkim tempie. Z drugiej strony nie lubię wracać tą samą drogą, dlatego idealnymi do takich wędrówek wydają się dukty wokół jezior, a jest ich w okolicy Poznania kilka.
Styczeń nie rozpieszczał nas dobrą, zimową pogodą, jednak kilka dni, szczególnie na samym początku (i w drugiej połowie miesiąca- dopisek z dnia 23.01.2018) można było wyrwać z tych szaroburych. Słońce i delikatny mróz – to najlepsze zimą, co może się trafić na nizinach poza miastem.
Jeziora mam podzielone ze względu na długość tras. Jezioro Lusowskie, prócz tego, że w nim nurkuję, ma trasę biegnącą wokół, długą na troszkę ponad 10 km. Samochód parkuje na bezpłatnym parkingu w okolicy kościoła i idę zgodnie ze wskazówkami zegara. Pierwsza część jest mało atrakcyjna, bo ten kilometr nr 1 trzeba przejść wzdłuż asfaltowej drogi gminnej (ul. Nowa). Potem robi się ciekawiej, skręcamy bowiem w pierwszą w prawo i jest to ul. Stroma. Ruch natychmiast zamiera i dalsze kilka kilometrów wędrujemy w ciszy, chyba, że spotkamy fanatyków jazdy na quadach, co zdarzyło mi się dotąd tylko raz. Po chwili wchodzimy w las i wędrujemy idąc jak najbliżej jeziora. Jest kilka miejsc, w których możemy sobie dojść do tafli wody i zrobić przystanek. Spotykamy różne ptaki, w tym dzięcioły, żuczki gnojarki, bardzo rzadko sarny lub lisa.
Idąc tak docieramy do Lusówka, gdzie mamy mniej więcej połowę dystansu w nogach. Teraz trzeba przejść przez miasteczko i przy rzeczce Sama skręcamy na drogę biegnącą tuż przy linii wodnej jeziora. Z minuty na minutę przybędzie nam spacerowiczów i rowerzystów, ale co możemy na to poradzić? Dobrze, że w taki sposób ludzie spędzają swój wolny czas!
Droga zakręca delikatnie tak, jak układa się linia brzegowa Jeziora Lusowskiego. Mijamy liczne po tej stronie pomosty rybackie. Zachęcam, by na nie wchodzić i podziwiać widoki, trzciny, łabędzie, kaczki. Wreszcie dochodzimy do plaży miejskiej, która kilka lat temu przeżyła totalną renowację. Jest tutaj również boisko i publiczne toalety.
Dalej zostaje nam już przejście do ulicy, obok kościoła i dojście do parkingu. Zachęcam :)
Wojciech Zgoła
Wojciech Zgoła 2018-01-06