Chyba każdy, kto świadomie wybiera się na Cypr w celu nurkowania, ma w planie zanurzenia na wraku statku o nazwie Zenobia. Powiem tak: bardzo dobrze. Miejsce obowiązkowe bez dwóch zdań i to z różnych powodów. Przeznaczone dla doświadczonych nurków rekreacyjnych i z pewnością dla nurków technicznych.
Z jaką bazą nurkować?
Jeśli nie chcecie tracić czasu i pieniędzy to skorzystajcie z bazy www.zenobiadivers.com Cena za dzień nurkowy to 80 euro i jest to najtańsza opcja. Opłaty w innych bazach dochodzą nawet do 115 euro za dokładnie to samo. W naszym przypadku, dzięki dociekliwości Adama, dotarliśmy właśnie do tej właściwej bazy, z której korzystają inne centra nurkowe, wykupując miejsca na statku. W cenie są dwa nurkowania (butle, pasy balastowe i przewodnik) oraz porządny lunch. Napoje w postaci coli, wody, kawy, czy herbaty są również w cenie.
Gdy nadeszła godzina zero szybko wpakowaliśmy się do naszego wypożyczonego autka i po 5 minutach byliśmy na miejscu, czyli w centrum nurkowym. Mieszkaliśmy w hoteliku w Larnace. Nasz nowo poznany kumpel Marios wsiadł na skuterek i wskazywał drogę do portu. Zaparkowaliśmy przy samym pomoście w miejscu zakazanym dla zwykłych śmiertelników. Dwa kroki i byliśmy przy statku. Szybko wybraliśmy miejsca na lewej burcie. Dostaliśmy butle, które sprawnie usprzętowiliśmy. Po wstępnym skontrolowaniu czy wszystko poprawnie działa, odłożyliśmy sprzęt i taksowaliśmy przybywających nurków i opiekujących się nimi instruktorów i dive masterów. Byli Niemcy, Francuzi, Rosjanie, Japończyk, Brytyjczycy, Cypryjczycy unioeuropejscy i tureccy. Ponad 20 osób. Początkowo naszym przewodnikiem miał być Marios, ale okazało się, że w grupie znalazł się OWD-ziak i na szczęście grupa została zmodyfikowana. Naszym został Saban z tureckiej części wyspy.
Briefing i do wody
Odprawa przed wejściem do wody była prosta i konkretna. Wrak leży dość głęboko i należy uważać na zużycie powietrza. Widoczność powinna sięgać 20 metrów, jednak nad wrakiem były dwie duże jednostki i pod wodę schodziło kilkudziesięciu nurków. Część nurkowała technicznie i już od jakiegoś czasu była na dole. Na pierwszym zanurzeniu mieliśmy zrobić śródokręcie i dziób, po przerwie rufę i resztę śródokręcia. Sygnalizować 100 bar. Po chwili dreptaliśmy z zarzuconym sprzętem na plecach, z płetwami w rękach. Nad nami świeciło słońce, niebo było czyste, a temperatura powietrza przekraczała 30 st. C
Wskoczyłem do wody, wypłynąłem i po poprawieniu maski zajrzałem na drugą stronę lustra. Wrak był pod naszymi płetwami. Wielki przewrócony kolos, obrośnięty żyjątkami, trwale już związany z Morzem Śródziemnym.
Zenobia
Nigdy nie dotarła do miejsca przeznaczenia. Wybudowana w Szwecji w 1979 roku. W pierwszej połowie 1980 roku wyruszyła z Malmö w swój dziewiczy rejs do Tartous w Syrii. Jako prom, Zenobia przewoziła ciągniki i kilka cargo. Bez przeszkód dotarła do Morza Śródziemnego przepływając przez Gibraltar. Pierwszy postój zaliczyła na Krecie, a drugi w Atenach w słynnym porcie Pireus. Jednak w drodze do Aten kapitan odkrył problem. Okazało się, że nadmiar wody był błędnie przepompowywany do bocznych zbiorników balastowych. Statek dopłynął do Larnaki na Cyprze 2 czerwca 1980 roku. Problem z przepompowywaniem wody powtarzał się i Zenobię skierowano 1,5 mili od portu, gdzie stanęła na kotwicy. Zaproszeni inżynierowie stwierdzili błąd oprogramowania skomputeryzowanego statku, a gdy Zenobia zaczęła przechylać się niebezpiecznie na lewą burtę, kapitan zdecydował o ewakuacji załogi. O 2:30 w nocy 7 czerwca 1980 roku Zenobia zatonęła w zatoce Larnaca Bay i spoczywa na głębokości 42 metrów, na piaszczystym dnie. Leżąc tak od lat bez ruchu na lewej burcie, stała się jednym z najlepszych wraków do nurkowania. The Times w marcu 2003 roku umieścił Zenobię wśród 10 najlepszych wraków na świecie, a Cypryjczycy mówią nawet, że jest w pierwszej piątce. Nie mnie to oceniać, bo musiałbym wpierw obejrzeć pozostałe 4 czy 9 wraków z listy. Jednak z tych, które oglądałem, Zenobia zajmuje miejsce w ścisłej czołówce.
Dookoła błękit, ławice ryb i to na wyciągnięcie ręki, ciepła woda z temperaturą 28 st. C, dobra 20 metrowa widoczność i zbliżający się wielki kawał metalu. Zeszliśmy na 20 metrów. Wrak zaczyna się mniej więcej od 16-ego metra głębokości. Przewodnik sprawdził jak się mamy i popłynęliśmy w swoją dziewiczą podróż w tym miejscu, poruszając sprawnie płetwami. Obserwowałem oblady, które w ilości kilkudziesięciu sporych osobników przepływały pomiędzy nurkami zaglądając im w oczy. Troszkę dalej w berka grały wargaczowate i corisy. Przepływając od śródokręcia do dziobu, wrak mieliśmy po naszej prawej stronie.
Ogrom. Długość Zenobii to 172 metry, a szerokość 26 metrów. Jest co podziwiać i penetrować. Pod nami obserwujemy nurków technicznych pływających w konfiguracji side-mount. Widać światła ich latarek. Podpływamy bliżej i spostrzegam kilkunastocentymetrowego ślimaka, którego fotografuję. Są wielkie groupery, ale na razie trzymają się z daleka i przy próbie podpłynięcia chowają się za wystającymi elementami statku. Nie ustępuję i w końcu cierpliwość i spryt popłacają. Zbliżam się do nich na 2 metry. Są rzeczywiście wielkie. W sumie pływa ich tu kilka sztuk.
Po powrocie na pokład i przepisowej długiej przerwie, schodzimy do wody po raz drugi. Częściej kontrolujemy poziom powietrza, bo to drugie głębokie nurkowanie. Przewodnik po stwierdzeniu, że jesteśmy opływani, decyduje się zabrać nas do wnętrza wraku i płyniemy na mostek.
Robi się ciemniej i dzięki skromnemu oświetleniu rozpoznajemy szczegóły pomieszczeń, schody, liny i wszędobylskie ryby. W końcu płyniemy na rufę i tu mam duże szczęście. Jestem na szpicy i zauważam żółwia. Natychmiast daje „kopa” z płetwy i opływam go półkolem. Adam widzi moje zachowanie, ale początkowo nie widzi obiektu, który mnie zainteresował. Reszta grupy podąża za nami. Gdy zauważają sporej wielkości żółwia płyną już bezpośrednio na niego najkrótszą drogą. Udaje mi się okrążyć majestatycznego zwierzaka i dzięki temu jestem przed nim i jest taki moment, że patrzymy na siebie. Żółw, jak to żółw, nie jest zbyt szybki, więc nim skręca w lewo, by wstrzelić się w dziurę bez nurków, udaje mi się pstryknąć kilka fotek. To mój pierwszy w Morzu Śródziemnym. Wielkość skorupy w sensie średnicy oceniłem na 60-70 cm.
Wszyscy wchodzimy w deko. Zaczynamy wynurzenie. Przy opustówce robimy przystanek i musimy odczekać kilkanaście minut. Wszyscy mamy bezpieczny zapas powietrza, a w pobliżu czekają podwieszone butle, gdyby komuś jednak zabrakło. To dobra praktyka. Jest nudno, jednak po chwili dostrzegam trigger fish, która podpływa zainteresowana. Obserwuje nas i szybkimi susami przepływa pomiędzy nami. Trudno jest mi ją uchwycić w obiektywie. Dzięki zabawie w kotka i myszkę i mało ciekawej fotce, czas mija szybciej.
Wypadek nurkowy
Po powrocie na pokład okazuje się, że ktoś z naszej ekipy ma problem i po raz pierwszy jestem świadkiem wypadku nurkowego. W tym samym czasie podobny wypadek ma miejsce na drugiej jednostce i dowiaduję się, że to w ogóle tutaj jest częste, bo ludzie są nieodpowiedzialni. W przypadku naszego nurka okazało się, że poprzedniej nocy przesadził z alkoholem. Do tego miał już blisko 60 wiosen, a oba nurkowania odbyły się na głębokości około 40 m. W porcie czekały karetki, które niezwłocznie odwiozły poszkodowanych do komory dekompresyjnej. Po dwóch dniach pytałem Marios o sytuację. Nie znał szczegółów, ale obaj wyszli z tego żywi.
Warto
Wrak Zenobii jest świetny. Zarówno dla nurków, tzw. fanatyków wraków, jak i dla tych, którzy lubią podziwiać zwierzaki. Tych ostatnich pływa tutaj mnóstwo, a okazy muren, żółwi, grouperów są naprawdę duże. Jeśli wybierasz się na Cypr, by nurkować, Zenobii nie może zabraknąć na liście miejsc, które chcesz zaliczyć. Jeśli jeszcze raz będzie mi dane kiedyś tam wrócić, na Zenobii pojawie się na pewno.
DANE TECHNICZNE:
Rok produkcji 1979
Długość 172 m
Szerokość 26 m
Zanurzenie 13 m
Tonaż 10000 GRT
Wojciech Zgoła 2016-01-03