Zima 2012 była krótka, acz intensywna. Trwała mniej więcej miesiąc. Wpierw, pod koniec stycznia przyszedł mróz, potem spadł śnieg i jeszcze bardziej zmroziło. Temperatury spadły, szczególnie na rubieżach wschodnich poniżej 30-tej kreski.
Dzięki temu przez pierwsze 3 tygodnie Nowego Roku mogliśmy nurkować w wodzie o temperaturze 3 - 5 0C, tyle, że bez lodu nad głową. Widoczność poprawiła się i nawet w takich zbiornikach, jak Jezioro Kierskie była przyzwoita, kilkumetrowa. Część ferii spędziłem wraz z dzieciakami w Czechach, po drugiej stronie Śnieżki.
U nas w Ojczyźnie notowano już temperatury bliskie + 10 0C, a tam wciąż jeszcze utrzymywało się -3 0C i około 2,4m śniegu. Można było spokojnie w nim nurkować, szczególnie w miejscach troszkę bardziej oddalonych od tras narciarskich i dróg. Czarna Góra, gdzie znajduje się, między innymi, wyciąg gondolowy, była nieźle przygotowany na przyjęcie setek snowboardzistów, narciarzy i saneczkarzy. Dla tych ostatnich jest tam przewidziana specjalna trasa, krzyżująca się w kilku miejscach z nartostradami. Jedna gondola może zabrać 8 osób, na górze zaś jest kilka dobrze oznaczonych i przygotowanych tras zjazdowych, różnej trudności. Dla każdego coś miłego.
Oczywiście wszędzie można się napić piwa, bombardino, czy bejherówki, z napojów dla dorosłych. Dzieci wybierały zawasze czekoladę, która jest tańsza niż w Polsce, ale za to niestety przygotowywana na wodzie, a nie na mleku. W związku z tym nie cieszyła się wielkim wzięciem. Ja pozostałem wierny nartom i … zdjęciom z tras. Troszkę też pospacerowałem. Po raz pierwszy chciałem wjechać, a nie wejść, na Śnieżkę, bo od strony Czech jest stary wyciąg krzesełkowy, ale wiało tak bardzo, że nie puszczali krzesełek na samą górę. A ciekawostką jest, że jedzie się bokiem do stoku.
W między czasie rozpoczął się też wielki post, a nam udało się znaleźć katolicki kościół, w którym odprawiano mszę w Popielec. I tu kolejna ciekawostka, prócz tego, że większą część stanowili Polacy, to nie sypie się u nich głów popiołem, a za to kapłan maczając kciuk w popiele rysuje duży krzyż na czołach wiernych. Przez to, mimo zimna, zrobiło się bardzo wesoło i od razu można było poznać, tych z Polski rodem :)
Wracając do domu obserwowaliśmy, jak warstwa śniegu kurczyła się z każdym kilometrem. Po przejechaniu granicy widzieliśmy już tylko łaty brudnego, białego niegdyś, puchu. Po przejechaniu zaś Kamiennej Góry śnieg zniknął. Dowiedzieliśmy się też, że ponoć przyleciały już bociany, co jest potwierdzeniem nadchodzącej wiosny.
Na jeziorach zostały resztki lodu. Wciąż jeszcze można zrobić podlodwe zanurzenie, choć już bez wycinania przerębla, bo od brzegu odmarzło. Przed nami ostatni pewnie weekend z taką możliwością, szczególnie po zachodniej stronie kraju.
Wojciech Zgoła 2012-02-27
Tagi: zima, czechy, śnieg